Fotoblog o wszystkim o czym pomyślę i o wszystkim co się da sfotografować

15.02.2011

Śpiewający lód





   Czytałam kiedyś wspomnienia polarników, w których opisywali śpiewający lód. Nigdy bym nie przypuszczała, że usłyszę jak lód śpiewa, nie na biegunie, ale w Tychach. Wybraliśmy się na spacer w słoneczne, ale mroźne popołudnie nad Jezioro Paprocańskie. Jezioro były skute lodem.
   Nagle usłyszeliśmy dziwne dźwięki niosące się po zamrożonej tafli Jeziora. To śpiewał lód swoją niesamowitą, niemal hipnotyczną pieśń. Pieśń niepokojącą, a zarazem faszynującą i wciągającą słuchacza. Pieśń bez słów, ale wyrażająca tyle uczuć i emocji. Teraz rozumiem uczucia polarników, którzy musieli ją słuchać całymi dniami i nocami. Pieśń jest piękna, ale zarazem męcząca, mroczna i niepokojąca. Mogąca doprowadzić słuchacza do obłędu.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


o mnie

Na wytartych schodach, pod niebem starym jak słońce
stoję – popołudnie gorące pulsuje;
tak się zaczyna każda misja,
znaleźć człowieka, swoją przystań,
urządzić po swojemu fragment świata,
zbratać się z nim (tak czyń)
i nie żałować słowa dobrego,
mądrego słowa, po drogach wędrować,
zrobić co tylko się da, aż się dopełni
czas


M. Czyżykiewicz, TAŃCZ! - PARLANDO