Fotoblog o wszystkim o czym pomyślę i o wszystkim co się da sfotografować

30.05.2011

Z naszego podwórka, czyli wolnoć Tomku w swoim domku

Ja rozumiem, że każdy chce mieć ładnie na swoim "podwórku", ale dlaczego kosztem miejsc, które już nie należą do nas. Czyż miarą naszej kultury osobistej nie jest to, że dbamy nie tylko o naszą własność, ale także o otoczenie? Czy hasła pt. żądasz czystości, zachowaj ją sam czy szanuj pracę innych to tylko puste slogany? Czy dbamy o swoje podworko, bo boimy sie tego co powiedzą sąsiedzi, a reszta nas nie interesuje, bo to nie nasze?
Najlepszym przykładem naszego bardzo wąskiego, egoistycznego spojrzenia na świat jest las. Miło z rodziną wybrać się do lasu na niedzielny spacer; pooddychać świezym powietrzem, zrelaksować się przy śpiewie ptaków czy posłuchać szumu drzew. Czy równie miło jest spacerować lub zrywać jagody wśród śmieci? Ludzie traktują las jak wielkie wysypisko śmieci: wyrzucam śmieci w lesie, bo to jest wspólne, więc także moje, to mogę na swoje wyrzucać swoje śmieci lub to jest niczyje, więc co bedę zaśmiecać moje podwórko, a las nie upomi się o swoje prawa, a przy okazji zaoszczędze na utylizacji śmieci. I tak rośnie w lesie sterta worków ze śmieciami, starych opon, gruzu z remontu domu itp.
No, ale dość tej dygresji. Miało być o własnym podwórku. O lesie będzie osobny post...
Mieszkańcy mojego bloku na czele z zarządem wspólnoty mieszkaniowej starają się, aby miło nam się mieszkało. A ładnie zagospodarowane otoczenie to podstawa. Więc mamy wypielęgnowane trawniki, po których nie wolno chodzić, bo się trawka zniszczy, ale można na nie śmiecić, bo wspólnocie żal pieniędzy na kosze na śmieci. Mamy także z tyłu bloku ogrodzony, wspaniały, pełen kwiatów ogródek. Nawet ostatnio pojawiły się w nim ławki; aby utrudzony lokator mógł zasiąść i rozkoszować się pięknem otoczenia.
Bezpośrednio za ogrodzeniem jest "ziemia niczyja", na której głównie bawią się dzieci i ludzie wychodzą z psami.
W zarządzaniu nieruchomością bardzo ważne są oszczędności i to, żeby nie narażać wspólnotę na większe koszty utrzymania. Więc jakaś "tęga głowa' z naszego zarządu wykoncypowała oszczędność: po co bedziemy płacić za dodatkowy wywóz trawy z koszenia, chwastów z pielenia ogródka czy zeschłych roślin lub drzewek jak można wyrzucić je poza ogrodzenie, czyli nie mój cyrk, nie moje małpy.
I teraz spacerując sobie po "ziemi niczyjej" ogładamy równo leżące pod naszą siatką wyrzucone chwasty, zeschłe rośliny, wokół drzewek górę trawy z koszenia, która podlana deszczykiem zaczyna już gnić i śmierdzieć, a nieco dalej powyrzucane choinki ze świąt i drzewka, które się nie przyjęły w ogródku.
Może ktoś powie czepiasz się, co ci to przeszkadza. A no przeszkadza, bo jesli nie bedziemy dbać o otoczenie, nie tylko nasze, ale także wspólne, mimo, że wydaje nam się, że jest niczyje, to zatoniemy w górze śmieci i brzydoty.

P.S. Jest początek sierpnia. Lato deszczowe jak na razie. Trawa z koszenie rozrzucona wokół drzewek zaczęła gnić i smierdzieć. A coraz to dorzucana jest nowa partia. Część drzewek jeszcze sie trzyma, część uschła, a inne pogniły. Piękny żywopłot też się przerzedził; zawalone trawą, ziemią i śmieciami Tuje zaczęły usychać.



o mnie

Na wytartych schodach, pod niebem starym jak słońce
stoję – popołudnie gorące pulsuje;
tak się zaczyna każda misja,
znaleźć człowieka, swoją przystań,
urządzić po swojemu fragment świata,
zbratać się z nim (tak czyń)
i nie żałować słowa dobrego,
mądrego słowa, po drogach wędrować,
zrobić co tylko się da, aż się dopełni
czas


M. Czyżykiewicz, TAŃCZ! - PARLANDO